Jak przed laty.
Jak przed laty.
Dialogi z podłogi Dialogi z podłogi
340
BLOG

Nasza kamienica. Co ocalało?

Dialogi z podłogi Dialogi z podłogi Polityka Obserwuj notkę 0

Ocalała na ścianie  naszej kamienicy latarnia. Taka prawdziwa. Gazowa. Nawet podobna do tej, która przed Powstaniem Warszawskim światło dawała w zimowe wieczory. Czasem któryś z sąsiadów zadrze głowę do góry i uśmiechnie się. Każdy ma  swoją tajemnicę skrytą w jej płomyku. Nawet gdy mróz doskwiera  cieplej się robi.

Kiedy troski dokuczają, tak jak po liście od komornika do pani Ani, mamy Piotrusia /pielęgniarka, III piętro/, to kamieniczne strzygi /te przed nastym rokiem życia/, w dzień – nim latarnia zapłonie – z ciepłem po podwórku i korytarzach biegają. Im niektóre prawa buszu za bramą jeszcze nie straszne, choć wiele rozumieją. Gra w klasy jeszcze nie jest “wyścigiem szczurów” w korporacji, gra w “galę” – kopaniem przeciwnika, wyścigi po schodach radością jedynie a nie podstępem jak kogoś zepchnąć i być pierwszym na samej górze. Tej radości życia nie odbiorą im mędrcy pojawiający się, zamiast bajek prawdziwych, na ekranach telewizorów.

Po bałwanach na podwórku naszej kamienicy ani plamy. Pozostały na miejscach nosy z marchewki, oczy z kawałków węgla i jeden nocnik, w który był odziany naczelny bałwan. Nos to miał tak długi, że próbowały się do niego dobrać króliki z pobliskiego parku. Wbrew protestom zostały odniesione do swojej krainy, gdzie więcej zieleni a i przyjaciół swoich mają. Kaczki do najważniejszych wszyscy zaliczają.  Przykładem wierności są i basta.

“Artysta” pasztetem częstował. Wiele smaków. Mi się dostał kawałek z dobrze przypieczoną skórką. Podobno według receptur francuskich pieczony ale na naszych surowcach. I to smak ratuje.

Z panią Bronisławą Bronką dziś sobie posiedziałem na stołeczkach, w bramie otwartej. Na wspomnienia jej się zebrało. Zaczęło się od kwestii stycznia w historii, kiedy to dziadowie powstali i nie zwracając na nic uwagi po wolność z domów wyszli. Później kibitkami podróżowali ale kto przetrwał i miał siły, to powrócił i duch jego w naszej kamienicy trwa. Stalina Józefa też pani Bronisława Bronka wspomniała. Nie znała osobiście a jedynie z portretu w klasie szkolnej wywieszonego. Dostała kiedyś rózgi na odwrócenie twarzą do ściany. Na odwrocie cena była. ” – To tę cenę za sowietów do dziś płacimy…” – rzekła i zamilkła. Nie dopytywałem co ma na myśli, bo to trudno pytać o rany. Refleksją ostatnią były uwagi o związkach i troska o to, co to będzie kiedy dzieci wychowywać będą w domach  albo tylko matki albo tylko ojcowie, w parach związkowych.

Ryszard Kapara, ten z I piętra, przez pół dnia w oknie stał. Bezgłośnie do przechodniów się zwracał, kierunek wskazując, wzrok ku niebu kierując, dłonie na piersi składając. Nagle zniknął i w kamienicy zgasło światło. Prawdopodobnie uruchomił serwer, na którym strony prawdy “Nowego Dekla” są zgromadzone. Awarię usunął “Artysta” w asyście “Literata”. Chyba mają się ku sobie. Ciepłe słówka szeptali. Drabinę czuląc pieszczotliwie. Jeden na dole, drugi na górze. Skrzynka z korkami umieszczona jest pod samym sufitem, na parterze. Obok anioła wieńczącego stiuki splecione z winogron i ze śladami po pociskach z wojny ostatniej i stanu wojennego, być może jeszcze nie ostatniego. W bramie naszej kamienicy ZOMO – wcy strzelali. Na wiwat. Przez przypadek zranili pana Bronisława Bronka, jak orzekł sąd niezawisły jeszcze.

W piwnicy niczym w salonie. Bezdomni urządzili się z kotkami. Zamiast czynsz płacić, codziennie chodnika przed kamienicą i podwórka doglądają. Był u nich pan Maciej z pewnej fundacji i pomoc obiecał przy staraniach o kąt własny. Oby, bo trudno tak żyć bez okien, pod ziemią, choćby to tylko piwnica była.

Pokasłują wszyscy jakoś. Wiemy, że nie z powodu gruźlicy czy raka. Jednak takie dźwięki, podobnie jak rozmowy celebrytów w telewizjach, nie nastrajają do radości.

Jutro niedziela. Tradycyjnie. Rano do Bozi, w południe do garów a wieczorem wieczorek przy kapliczce i trzepaku. Macie ochotę? Przychodźcie. Jest jeszcze trochę ciasta i bigosu ze Świąt, herbata jak zwykle, pasztet wypieczony przez “Artystę” i dużo ciepła ze wszystkich sąsiedzkich serc.

Pani "Maślana" z "Literatem" już wystawę kończą. Za kilka dni spotkanie z poetą Markiem Gajowniczkiem. Relację Wam przekażemy we własnym zakresie i o własnych siłach. Ściekowych mediów na podwórko nie wpuścimy. 

Jestem reporterem /Polskie Radio: "Magazyn Studencki", "Studio poszukiwań", "Zapraszamy do trójki"; Telewizja Polska; Redakcja "info"; "Na przełaj"; WRI/. Tel.: +48 572977606 z.mac.infopl@gmail.com *** Tylko z naturalnych materiałów. Projektujemy i wykonujemy wnętrza, w których jest MIŁO-ść... E - mail: ata.eliza@gmail.com Tel.: +48 790808523 Zdzisław Ryszard Mac Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka